Gdy w końcu z powrotem stanęli na granicy Mystic Falls Katherine czuła się jak w siódmym niebie. Cieszyła się, że w końcu udało im się tu dotrzeć. Teraz, kiedy istnieli już naprawdę naprawdę cieżko było im się przedostać z Brazylii do Mystic Falls bez grosza. Na szczęscie Kath, ani żadne z jej kompanów nie zapomniało jeszcze hipnozy, która teraz nieco się przydała. Gdy tylko dotarli do rodzinnego miasta Salvatore'ów od razu ruszyli na most Wickery, a z niego w miejsce gdzie znajdowała się chatka Amary. Niestety, Amary nigdzie nie było widać. Wparowała do chatki, ale tam też nie było po niej sladu.
- Uciekła!- wrzasnęła i rzuciła jakąs butelką z biurka o scianę.
- Spokojnie, znajdziemy tę sukę- powiedział Damon zbliżając się do niej. Oboje krępowali się z okazywaniem sobie uczuć przy Stefanie i Rebece. Dalej czuli wstyd po tym pocałunku, który oni widzieli. Damon nawet nie objął Kath. Chyba nie chciał, żeby jego brat wiedział cokolwiek o jego uczuciach.
- Niby jak? Może być wszędzie!- odezwała się Rebekah.
- Sądzę, że dobrą decyzją byłoby, gdybys wreszcie się zamknęła- warknął do blondynki Damon, a ta spojrzała na niego gniewnie, i gdyby spojrzenie mogło zabijać, Damon już padłby martwy. Jednakże Rebekah tym razem miała rację. Katherine nie miała pojęcia, jak mieliby to zrobić. Odkąd wrócili do swoich ciał do Brazylii minęło jakies szesć godzin, przez ten czas Amara razem z Silasem miała dużo czasu by się oddalić. W pewnym momencie odezwał się Stefan.
-Ja mam pomysł.
- Mów- zachęcił go Damon, który, jak wskazywała jego natura, nie miał zamiaru odpuscić Amarze.
- Chodźmy do Grilla...- zaczął, ale Damon nie pozwolił mu dokończyć.
- Brawo, bracie. Polują na nas dwie potężne istoty, ale najlepiej chodźmy się napić!- zironizował, a Katherine dała mu sójkę w bok, by dał mówić Stefanowi.
- No więc, może isć do Mystic Grilla i zebrać wszystkie wampiry i innych. Wiecie wszystkich naszych 'nadprzyrodzonych' przyjaciół i wszyscy moglibysmy zacząć szukać. Nie wymknęłaby się takiej hordzie.- odpowiedział.
- Cóż...cos w tym jest- odpowiedział Damon.- więc ruszajmy.
Damon i Kath siedzieli w Mystic Grillu. Rebekah, Stefan i Maty, który akurat stał za barem ruszyli na zaplecze, by obdzwonić wszystkich przyjaciół. Katherine nie miała pojęcia po kogo naprawdę dzwonią, ale wątpiła, by były ich tłumy. Trochę krępowała się w towarzystwie Damona. Przez chwilę po prostu siedzieli na barowych krzesłach, wpatrując się w drzwi wejsciowe do Mystic Grilla. Kath nie chciała z nim rozmawiać. Przypomniała sobie, jak go kiedys zraniła, a nie chciała tego powtarzać. Wiedziała jednak, że będzie musiała zrobić to znów. Nie chodzi o to, że go nie kochała. Jeszcze kilka tygodni temu tak sądziła, ale teraz sama nie wiedziała co mysleć. Nie chciała pchać go w to niepewne życie, ale onie nie umiała żyć inaczej. Niepewny grunt pod nogami, adrenalina- to było jej życie. Nie zwykłe życie, udawanie smiertelnika i cotygodniowe imprezy licealne. To nie było dla niej. Chciała żyć tak, jak żyła i nikt jej od tego nie odwiedzie, bo to jest jej życie. Nic innego by jej nie zadowoliło.A nie wiedziała, czy takie życie pasowałoby Damonowi. Znała jego dziką naturę i wiedziała, że jest nieobliczalny, ale z życia nauczyła się też, że jedno nie równa się drugiemu. Poza tym, nie wiedziała, czy on czuje do niej to samo co ona do niego. To, że ją pocałował, nic nie znaczy. Może po prostu tęsknił za Eleną i chciał ją sobie tym przypomnieć? Przecież mogło tak być. Mimo iż było wiele wytłumaczeń dlaczego Damon ją pocałował, to w Kath dalej tliła się nadzieje, że może jednak starszy Salvatore ją kocha. Nagle drzwi brutalnie otworzyły się, a weszła przez nie Elena z Bonnie i Jeremym. Gilbert spojrzała krzywo na Kath, a następnie podeszła do Damona i rzuciła mu się na szyję.
- Damon! Myslałam, że cos ci się stało!- powiedziała przytulając się do starszego Salvatore'a, a na ten widok cos zakuło Katerinę w klatce piersiowej. Zanim odwróciła od tego wzrok, zauważyła jeszcze spoglądającego na nią kątem oka bruneta.
- Chyba musimy poważnie porozmawiać, Eleno- powiedział Damon i złapał Elenę za nadgarstek i wyprowadził z Mystic Grilla. Katherine miała przed oczami setki rzeczy, które mogli teraz robić. Mysląc o tym, że mogliby się teraz całować za Mystic Grillem robiło jej się niedobrze.
- Jeremy już zdrowy?- zapytała Kath, robiąc dobrą minę do złej gry. Bonnie wydawała się dzis o dziwo dobrze do niej nastawiona. Widać szczęscie Eleny uszczęsliwiło i ją.
- Tak, kilka silnych zaklęć i udało mi się go postawić na nogi. A wy widzę już w naszym swiecie. Jak wam się to udało? To znaczy słyszałam, że musimy zapolować na Amarę, więc pewnie to ona rzuciła na was tę klątwę, ale jak się z niej wydostaliscie?
Kath chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Cóż...długa historia. Ważne, że już jestesmy i żyjemy- odpowiedziała i starała się szczerze usmiechnąć, ale chyba jej nie wyszło.- Kto będzie oprócz was?
- Nie wiemy. Myslałem, że ty też masz kogos do pomocy.- Odpowiedział Jeremy, a Katerina uswiadomiła sobie, że też powinna pomóc. Tylko kogo ona może poprosić o pomoc? W głowie miała tylko jedną osobę, która jest teraz w stanie im pomóc. Wyciągnęła komórkę i wysłała sms o krótkiej tresci: 'Przyjedź do Mystic Falls. Amara jest na wolnosci i musimy ją złapać. Liczę na ciebie'. Szerze wątpiła, żeby osoba, do której ten sms wysłała na niego odpowiedziała, lub chociaż się zjawiła, ale chyba można mieć nadzieję, nie?
Po chwili z zaplecza wyszli Matt, Rebekah i Stefan. Westchnęli z ulgą widząc Jeremy'ego i Bonnie. To oznacza, że ktos w ogóle chciał przyjsć. Katherine szczerze ucieszyła się, że Matt już wrócił z zaplecza. Będzie jej miał kto zrobić drinka. Gdy Matt wszedł z powrotem za bar Kath odwróciła się do niego.
- Matt, zrób mi drinka- poprosiła.
- Jakiego?
- Byle jakiego. Byle mocnego.- odpowiedziała głosem nie cierpiącym sprzeciwu. Musiała się napić. Nie dlatego, że bardzo możliwe było to, że w czasie tego polowania straci życie. Dlatego, że Damon z Eleną prawdopodobnie piją sobie z dzióbków za Mystic Grillem.
- Gdzie Damon?- zapytał Kath Stefan.
- Wyszedł porozmawiać z Eleną. Zaraz wróci- powiedziała Kath, starając się trzymać twardy ton głosu. Stefan spojrzał na nią ze współczuciem. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji po Damonie, po tym, jak pocałował Kath tam w Brazylii. Kath posłała mu mordercze spojrzenie. Nie chciała łaski, ani współczucia. Radziła sobie bez tego setki lat. I chyba tak było lepiej. Bez jakichkolwiek uczuć. Nagle w wampirzym tempie w Mystic Grillu znaleźli się Kol i Caroline. Z tego, co Kath się orientowała byli teraz razem. Caroline przywitała się ze wszystkimi, jednak na widok Stefana, rzuciła się przyjacielowi na szyję, co Kol zbył zazdrosnym spojrzeniem, po czym chrząknął, dając Caroline do zrozumienia, że jesli jeszcze chwilę będzie się tulić do Stefana, to ktos ucierpi.
- Nadal nie wiem, po co mnie tu zaciągnęłas. To nie moja sprawa, że Katerina znów wpakowała się w jakies kłopoty. Salvatore'owie też mnie specjalnie nie interesują- odezwał się swoim jak zawsze lekceważącym tonem Kol. Katherine zaczęła zastanawiać się, co tak dobra dziewczyna jak Caroline widzi w takim cymbale jak młody Mikaelson.
- Ale w te kłopoty wpakowała się również twoja siostra! To twoja braterska powinnosć pomóc jej!- zdenerwowała się Care, a Katerina zaczęła sądzić, że z tak różnymi charakterami ich związek musi się opierać na samych kłótniach.
- Gdybym miał pomagać Rebece za każdym razem, gdy wakuje się w kłopoty, to nic innego bym całe życie nie robił- zbył ją Kol, a Caroline chyba zdecydowała się go zignorować.
- Hej, ludziska, co się dzieje?- przez drzwi do Mystic Grilla przeszedł Tyler. Były Caroline. Katherine zaimponowało to, że przywitał się z Kolem jak ze starym przyjacielem, jakby w ogóle nie był nowym chłopakiem jego eks. Miał chłopak jaja. Po chwili do Mystic Grilla wrócili również Damon z Eleną. Oboje nie mieli zbyt szczęsliwym min, a cały lewy policzek Damona był podejrzanie czerwony.
- Czekamy na kogos jeszcze?- zapytał Stefan, przekrzykując tłum.
- Nie chyba wszyscy już są- odpowiedział z rogu dobrze znany Katherine spokojny i opanowany głos. W rogu Mystic Grilla Stał Elijah wraz z Heyley, tą wilkołaczycą, która miała romans z Klausem. Więcej niestety Kath o niej nie wiedziała. Katherine usmiechnęła się do starszego pierwotnego. Przybył. Tak jak go prosiła. Wiedziała, że na Elijahę można liczyć.
Stefan wytłumaczył wszystkim plan. Mieli podzielić się w pary. Każda para miała patrolować swój rewir wokół Mystic Falls, a w razie gdyby udało im się znaleźć Silasa lub Amarę, dzwoni po posiłki. Plan był prosty. Z jednym małym wyjątkiem, Katherine była pewna, że nie będzie nikogo, kto chciłabys być z nią w parze.
- Jestescie już w parach?- zapytał Stefan, a Katherine chciała już powiedzieć, że nie ma pary, kiedy zauważyła obok siebie Damona. Rozejrzała się po wszystkich. Caroline z Kolem, Bonnie z Jeremym, Elijah z Hayley, Stefan z Rebeką i o dziwo Elena z Tylerem. Czyli dla niej przypadł Damon. Musieli się wyjątkowo pokłócić, skoro nie chcą ze sobą współpracować. Nie żaby Kath to przeszkadzało. Było ich tak dużo, że na pewno sobie poradzą z tą suką Amarą.
- Cholera, Damon, nie strasz mnie!- krzyknęła Kath do swojego kompana, który kolejny raz przyprawił ją o zawał serca. Oni dostali teren od liceum Mystic Falls, aż po jezioro. Ulice o dziwo były puste. Katherine tłumaczyła sobie to tym, że jest dzień powszedni i popołudnie, więc pewnie większosć ludzi jest w pracy. Ale to nie tłumaczyło tego, czemu nie było widać na ulicach żadnego nastolatka. Przecież są wakacje. Powinno być ich pełno.
- Mogę o cos zapytać?- odważyła się w końcu Katerina.
- Pewnie, mów- odpowiedział Damon, a oboje usiedli się na trybunach licealnego boiska do footballu.
- Czemu Elena ci przywaliła?- spytała, ale dopiero po fakcie zauważyła jak to smiesznie brzmiało.
- A więc dziewczyna ma jednak sporo siły, skoro aż było to widać...- powiedział chyba raczej sam do siebie Damon.
- Miałes cały czerwony policzek. Ciężko było tego nie zauważyć.- zironizowała Kath.
- Zerwałem z nią i dlatego się zdenerwowała- odpowiedział Damon, a Katherine na dźwięk odpowiedzi aż wypluła piwo, które własnie miała w ustach.
- Że co?!- krzyknęła ze zdziwienia, scierając piwo ze spodni.
- A myslałas, że gdy cię pocałowałem to zrobiłem to ot tak? Nie jestem taki jak ty, nie lecę na dwa fronty.- odpowiedział, a Katherina odruchowo rzuciła mu się na szyję.
- Już dawno nie leciałam nawet na jeden front- szepnęła mu do ucha. Chwilę trwali tak w objęciach, jednak nagle Damon zaczął się dziwnie odsuwać.
- Co się dzieje?- zapytała go Kath.
- Nie wiem- odpowiedział i nagle krzyknął z bólu, a Katerina usłyszała szczęk łamanego karku, a Damon upadł jak marionetka na siedzenie na trybunach. Wampirzyca odwróciła się za siebie. Za nią Stała Amara z wyciągniętą ręką, szepcząc cos po łacinie. Petrova szybko wyciągnęła komórkę z koeszeni spodni, jednak ta ne chciała się włączyć. To jakies czary Amary. Kath wstała i pobiegła do Amary próbując wymierzyć jej porządne uderzenie w twarz. To jednak okazało się trudniejsze. Sama nie umiała dać sobie rady z zaklęciem, którym Amara ją otoczyła, trzymając ją dzięki temu na dystans. Gdy nagle Katherine poczuła ból, jakby tysiące szpilek wbijało jej się w ciało wiedziała, że Amara chcę ją zabić. Wstała i chciała uciekać, jednak przypomniała sobie o Damonie. Podbiegła do niego w wampirzym tempie ignorując ból jednak dotknięcie Damona parzyło ją. To chyba kolejne czary Amary. Musiała pobiec po pomoc. Ze szklącymi się oczami pobiegła przed siebie w wampirzym tempie. Niestety cos zatrzymało wampirzycę. Zauważyła przed sobą Silasa. Ten też zaczął odprawiać przed nią czary, osłabiając ją jeszcze bardziej. Ból stawał się nie do wytrzymania, kiedy nagle Kath cos zauważyła. Cos szybko jak wiatr skręciło Amarze kark, a Silasa przebiło białym kołkiem. Katherine spojrzała na wybawcę. Klaus, razem ze swoim ciemnoskórym przyjacielem usmiechał się do niej tajemniczo.
- Pozdrów ode mnie Rebekę, gdy ją spotkasz- powiedział, po czym oboje zniknęli, a oszołomiona Kath poczłapała w stronę Damona. Kto mógł uwolnić Klausa? W głowie kołatały się tylko dwie osoby zdolne do tego. Elijah lub Kol. Jednak najlepsze było to, że po spojrzeniu Klausa zrozumiała, że on nie pragnie już zemsty. Wyciągnęła działającą już komórkę i rozesłała do wszystkich sojuszników jedno zdanie: 'Już po wszystkim. Oboje polegli', po czym położyła sobie jeszcze nieprzytomną głowę Damona na kolanach, czekając na jego przebudzenie. Po kilku minutach oczy Damona gwałtownie otworzyły się.
- Co się stało? Nic ci nie jest- zapytał, podnosząc się i siadając obok Kath.
- Nie. Już po wszystkim. Nie żyją- odpowiedziała Kath, a Damon ujął jej twarz w dłonie.
- Kochanie, co powiesz na przejażdżkę po całej Europie autostopem?- zapytał, a Katerina wiedziała, że pyta na serio.
- Nie mam nic przeciwko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz