piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 10- Nieoczekiwany Sojusznik

  - Jak to widzi?- zapytał Damon, z miną jakby własnie wyczekiwał ukrytej kamery. Katherine westchnęła ciężko. Czemu wszyscy muszą być tacy głupi? 
  - No widzę, a czemu mam nie widzieć?- zapytała Bonnie patrząc na Kath i Damona jak na wariatów.- I co tu się w ogóle dzieje?!- wybuchła.
  - A jak sądzisz?- zapytała Petrova i nie zwracając uwagi na zdezorientowanego Damona, zaczęła tłumaczyć Bonnie całą ich sytuację. Gdy skończyła, Bonnie wyglądała jeszcze dziwniej niż na początku, a zmarszczki na jej czole oznaczały, że próbuje sobie to wszystko poskładać w całość. Katherine postanowiła dać jej czas na zrozumienie tego wszystkiego. Po kilku minutach w końcu usłyszała jej cichy głos.
  - Czy to znaczy...że nikt oprócz mnie was nie widzi?-zapytała niepewnie, a Katherine pokręciła potakująco głową. Bonnie westchnęła.- Nich zgadnę. Oczekujecie mojej pomocy?
Katrina zacisnęła usta w dziwnym grymasie.
  -No pewnie, że tak- odezwał się bezpośrednio Damon.- To jak?
  - Zmieniłeś moją matkę w wampira...przez ciebie umarła moja babka... próbowałeś zabić Matta... karmiłeś się Caroline i jeszcze masz czelność prosić mnie o pomoc?!- wrzasnęła na niego Bonnie.
  -hm...tak- odpowiedział od niechcenia Damon, a Kath czuła, że to jego podejście na pewno im nie pomoże. Bonnie przymknęła oczy na dłuższą chwilę.
  - To co teraz zrobię, będzie prawdopodobnie najgłupszą rzeczą jaką w życiu robię, ale zgadzam się. Chodźcie. Idziemy do mojego domu- powiedziała Bonnie, ale gdy była przy drzwiach, odwróciła się do Damona.- Ale robię to tylko i wyłącznie dla Eleny.

  W domu Bonnie dużo się zmieniło dokąd ostatnim razem był tu Damon. Teraz ze zwykłego, średnio okrojonego w pasujące meble domu dom zmienił się w istną twierdzę czarownic. Wszędzie walały się księgi czarownic i inne czarodziejskie duperele. Ponad to w całym domu wyczuwało się okropny aromat kilku kadzideł naraz i było bardzo duszno. W domu było też dużo dymu, prawdopodobnie z kadzidełek, a na stole zamiast serwetki leżała duża chusta. W pewny momencie Damon usłyszał z górnego piętra strumień wody. Spojrzał ze zdziwieniem na Bonnie, a ona odpowiedziała mu tylko jednym słowem. Jeremy. A więc mieszkają razem? Ciekawie.
  - No więc co mam robić?- zapytała zasiadając za jednym z krzeseł za okrągłym stołem, nakrytym chustą.
  - No więc, na początek, musimy odnaleźć wiedźmę, która rzuciła na nas to zaklęcie. Chyba znasz jakieś zaklęcia namierzające?- zapytała Kath, starając się nie patrzeć na Damona, który już czuł tu się jak u siebie w domu i z trzaskiem sprężyn rozłożył się na kanapie.
  - Tak, znam, ale będę potrzebować pukiel waszych włosów. Muszę mieć coś co należy do was w tej powłoce- powiedziała Bonnie.
  - Nie ma problemu- odpowiedziała Kath i z cichym syknięciem wyrwała sobie pukiel włosów, a później podeszła do zaabsorbowanego odtwarzaczem mp3 Bonnie Damona i wyrwała mu pukiel włosów. Damon syknął z bólu i ściągnął z głowy słuchawki.
  - Co jest?- zapytał z dezaprobatą w głosie, ale Katherine postanowiła się nim nie przejmować i zaciągnęła mu słuchawki  z powrotem na uszy, po czym podeszła do stołu i rzuciła na niego włosy jej i Damona. Bonnie spojrzała na nie, a następnie wstała i podeszła do jednego kredensu, wręcz nurkując w nim, żeby znaleźć coś. Po pięciominutowych poszukiwaniach Bennett wyciągnęła z kredensu, jakąś starą pergaminową mapę Ameryki i rozłożyła ją na stole i położyła na niej ich włosy. Spojrzała na Katerinę wzrokiem, który miał oznaczać, że ma jej nie przeszkadzać, a Kath pokiwała potakująco głową. Stanęła nad mapą i położyła dłonie tuż nad mapą, po czym przymknęła oczy i zaczęła szeptać jakieś słowa po łacinie. Świece stojące na równych szafkach i stolikach zapaliły się półmetrowym ogniem, by później ustabilizować się i płonąć normalnie. Zapach kadzideł nasilił się, a napięta atmosfera sięgnęła zenitu. Nagle słychać było cichy trzask, a Bonnie ze strachem odsunęła się od mapy.
  - Czary obronne- powiedziała cicho, rozcierając dłonie.- To musi być potężna wiedźma, bo jej czary obronne poraziły mnie prądem. Teraz jest trudniej. Żeby ją znaleźć potrzebuję jeszcze krwi waszych ciał. No i dobrze by było, gdybyśmy zdobyli jeszcze włosy Stefana i Rebeki- powiedziała, a Petrova pokiwała głową. Po chwili sobie jednak coś uświadomiła.
  - Musisz jechać z nami- powiedziała, a Bonnie spojrzała na nią dziwnie. Katherine wzięła się za tłumaczenie.- Nie będziemy mogli odciągnąć ze swoich ciał krwi, bo nie możemy nawet ich dotknąć. Jesteśmy bezcieleśni. Potrzebujemy kogoś kto może nas dotknąć- odpowiedziała Katherine, a Bonnie pokiwała z pożałowaniem głową. Katherine podeszła do Damona i z impetem ściągnęła mu słuchawki z głowy.
  - Jedziemy do Rio- powiedziała tylko.

Powrót do lasów deszczowych Rio nie był dla Kath niczym miłym. Miała nadzieję, że wróci tu dopiero, kiedy obudzi się już w swoim ciele, ale widać los nie miał takich planów względem jej. Z resztą los nigdy nie miał wobec niej takich samych planów co ona i prędzej czy później i tak wychodziła na złą. Nie żeby jej to przeszkadzało. Już dawno temu doszła do wniosku, że złym ludziom lepiej się żyje. Przynajmniej nigdy nikt nie będzie prosił jej o pomoc. Poza tym tak jest mniej boleśnie, bo przynajmniej do nikogo się nie przywiązuje, a później nikogo nie traci. I czy nie jest to wygodne? Ale teraz pojawił się problem związany z jej stylem życia. Przywiązała się. Nie dopuszczała do siebie tej myśli, wstydziła się i starała się o tym nie myśleć, ale chyba przywiązała się do Damona.W końcu to przed sobą przyznała. Przywiązała się do jego sarkastycznego poczucia humoru, do tego podejścia do rzeczy od niechcenia, do nadmiernej pewności siebie i zamiłowania do brawury.Cholera znów się przywiązała! I to jeszcze do kogo! Do wampira, który nie znosi jej z żarem tysiąca słońc. Cóż za kanał. Spojrzała ukradkiem na Damona, a gdy ten odwrócił w jej stronę głowę to Kath odwróciła speszona głos, a na jej policzkach wykwitł rumieniec. Rumieniec? No bez jaj! Ona była bezwzględną wampirzycą i na widok jakiegoś wampirzego żigolaka dostaje rumieńców? O nie! Trzeba coś
z tym zrobić. Jak najszybciej po powrocie do ciała musiała opuścić Mystic Falls, a najlepiej jak pojedzie na drugi koniec kraju i zacznę serie krwawych orgii w Europie. Najlepiej w Bułgarii, jej ojczyźnie.
Szły za Damonem, który jako jedyny znał drogę do ciał. Dziewczyny nie ufały mu, ale jakie miały wyjście? Poza tym mieli spore opóźnienie czasowe. Przez Bonnie musieli się tłuc samolotami, czekać na lot i wiele innych niedogodności, których jako niewidzialne dusze, Katherine i Damon nie mieli. Poza tym Bonnie po locie w najtańszych liniach była cała obolała, więc poruszali się również wolniej, a Kath miała już naprawdę dość abstynencji i miała zamiar jak najszybciej wrócić do swojego ciała i porządnie się upić, na tyle by tańczyć na stole i wymiotować do sedesu, a nad ranem nic nie pamiętać.Ale wiedziała, że jak to na ich szczęście to nie będzie tak szybkie jak powinno być i będzie jeszcze wiele niepotrzebnych utrudnień.Takie już było życie wampirów. Nigdy nic nie obchodziło się bez utrudnień. Katherine twierdziła, że to cena za nieśmiertelność. Tylko po co im ta nieśmiertelność. Według niej cały wampirzy byt był jak wielka kara za grzechy ludzkiego życia. Bo z czego tu się cieszyć? Że wysysasz z niewinnych ludzi krew? A może, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo stania się rozpruwaczem? A może zbawienne skutki werbeny, niechęć innych ludzi, ugryzienie wilkołaka, The Five i inni łowcy wampirów? Rzeczywiście, za tak cudowne życie trzeba jeszcze karać ciągłymi problemami i utrudnieniami.
Kath odepchnęła od siebie natrętne myśli i wpatrywała się w różnorodne piękne rośliny, które ich otaczały, wiele odmian motyli i dużo innych pięknych rzeczy jakie można było zaobserwować w lesie równikowym. Po chwili Damon zaprowadził je na bagna. Katherine odruchowa krzywiła się i wzdrygała, gdy szła po miękkim gruncie nasiąkniętej ziemi, po obu stronach mając muł bagna. Fuj! Nagle Damon stanął przed małą chatką.
- To tu- powiedział i otworzył drzwi chatki co spotkało się ze strasznym skrzypieniem. W chatce, na brudnej ziemi leżały cztery ciała. Ciała Kath, Stefana, Damona i Rebeki.
- Dobrze, wyciągam krew od wszystkich, żeby było łatwiej- powiedziała Bonnie i uklęknęła przy ciałach wyciągając im trochę krwi do podłużnych próbek.
-Chyba już- powiedziała Bonnie, chowając próbki do torebki i pocierając dłońmi o uda.- To teraz musimy znaleźć Rebekę i Stefana?
- Tak, ale plan jest trochę inny- powiedział Damon, opierając się o drzwi chatki z rękoma skrzyżowanymi na piersi.- Znajdziemy ich, ale nic im nie powiemy. Schowamy się i przeczekamy do nocy, a wtedy obetniemy im po kilku włosach i zwiejemy. Bez niepotrzebnych świadków, rozumiecie?- zapytał, a Kath z Bonnie niepewnie pokręciły głowami. Wręcz czuły, że ten plan nie jest dobry. Westchnęły tylko i ruszyły za Damonem.
- Dobra, zmiana planu- powiedział Damon po piętnastu minutach marszu, po czym przyklęknął na jedno kolano.- Wskakuj Bonnie. Nie będziemy się poruszać w tempie lodowców.
Bonnie niepewnie usiała Damonowi na barana i teraz on i Kath gnali przez las w wampirzym tempie, tworząc wir powietrzny za sobą. Co jakiś czas jakiś liść uderzał Petrovą w twarz, ale prawie tego nie czuła. Ważne, żeby szybko tam dotrzeć. To jest najważniejsze. Powtarzała sobie cały czas gnając łeb w łeb z Damonem. Poruszali się coraz szybciej, kiedy nagle zaczęło padać. Deszcze lunął jak z cebra, a jako, że byli w lasach deszczowych, nie było co liczyć na szybkie rozpogodzenie się. W końcu stanęli, słysząc czyjeś głosy. Cali byli mokrzy, a nogawki mieli w błocie.
- Nie obchodzi mnie to, Stefanie! Chcę się stąd wydostać!- słyszeli niedaleko siebie wrzaski Rebeki. Od razu podbiegli w tamtą stronę i skryli się na gałęziach jednego z drzewa dwa metry nad ziemią. Liście nad gałęziami dawały im cień i dach nad głową w tym deszczu. Upewnili się, że ich nie widać po czym dalej nasłuchiwali. Biedny Stefan, pomyślała po godzinie sterczenia na drzewie Kath. Rebekah cały czas na niego napierała i się z nim kłóciła. To było straszne. Stawała się coraz bardziej nie do zniesienia z każda sekundą. Kath miała coraz większą ochotę urwać jej łeb. W końcu poszli jednak spać nad wielkim figowcem chroniącym ich przed deszczem. W tym momencie Kath i Damon zeskoczyli z drzewa. Musieli to zrobić teraz. Jako, że Stefan i Rebekah też byli duszami, to Kath i Damon spokojnie mogli pozbyć ich włosów. Kath podeszła do Rebeki, a Damon do Stefana i zaczęli powoli wyrywać im włosy. Powoli i bardzo małą ilość, bo nie chcieli ich zbudzić. Gdy im się udało, Damon wskoczył na drzewo i ściągnął z niego Bonnie by dać jej włosy i zabrać z powrotem. Wtedy własnie coś przed, albo ktoś przed nimi stanął. Zobaczyli całego zmoczonego w kroplach deszcze Stefana.
- Stójcie- powiedział, a Katherine już wiedziała, że zaczynają się kłopoty.- Nie chce żadnych wyjaśnień, ani o nic nie pytam, tylko... weźcie mnie ze sobą. Nie mogę już wytrzymać z Rebeką- powiedział, a Kath zrobiło się go naprawdę żal. Damon prychnął cicho.
- Wiedziałem, że to wiedźma- powiedział sam do siebie.- Dobra, tylko musisz nad nami nadążyć. Resztę wytłumaczymy ci w Mystic Falls.

Wchodzili we czwórkę z powrotem do domu Bonnie. Kath przez czas lotu zdążyła wyjaśnić wszystko Stefanowi, bo Damon nie był do tego specjalnie chętny. Stefan był pełen nadziei, że może uda im się wydostać.
 Weszli w próg, a Bonnie szybko pognała do góry do łazienki. Po chwili ciszę rozdarł jej przerażający krzyk. 
- JEREMY!!- wrzasnęła, a cała trójka pognała na górę. To co zobaczyli, przeraziło ich.Na ziemi, leżał ledwo żywy Jeremy z wypalonym na nagim torsie znakiem ZZ. 

----------------------------------------------------------------------------

Mamy kolejny rozdział. Męczyłam się z nim od dziewiątej, ale w końcu jest.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Sectum :)

6 komentarzy:

  1. Pojawiło się kilka błędów, ale poza tym rozdział jest świetny! Od samego początku Twój blog mnie wciągnął :) Jest bardzo ciekawy i posiada pełno zwrotów akcji. Czekam na nastepny ;)
    Jeśli bedziesz miała chwile wpadnij do mnie
    http://drive-my-herat-into-the-night.blogspot.com/
    http://drive-my-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku się przyczepię, w końcu każdy z nas robi błędy. Uważaj na powtórzenia, tak jak tutaj: " Stanęła nad mapą i położyła dłonie tuż nad mapą". Poza tym wszystko jest w najlepszym porządku.
    Jestem ciekawa kto stoi za pokaleczeniem Jeremyego. Akcja w całym rozdziale dynamiczna, czyli tak jak lubię. W sumie nie lubię za bardzo Bonnie, jakaś taka drętwa jest. No, ale co zrobisz. :)
    PS. Gif ze Stefanem mówiącym I love you na końcu najlepszy <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulację zostałaś nominowana do LBA :)
    Więcej dowiesz się tutaj
    http://drive-my-heart.blogspot.com/2014/08/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć!
    Zaczęłam czytać opowiadanie i muszę powiedzieć jest świetne.
    Masz bardzo ciekawy styl pisania.
    Czytając pierwsze rozdziały brakowało mi przecieków, ale teraz wszystko jest w porządku. Nie zauważyłam żadnego błędu interpunkcyjnego.
    Masz szeroką wyobraźnię.
    Ten pomysł jest genialny. Nadaje się na książkę. Może kiedyś ją napiszesz, co?
    Kath i Stefan kocham, w sumie w tym opowiadaniu kocham też Damona.
    Elena nie lubie jej tu. Jest taką s*uką. Przepraszam za to słowo, ale...
    W tym opowiadaniu kocham Kath z Damonem i Kath z Stefanem.
    Czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Wiem, że byłam tu jakiś czas temu, a potem nagle znikłam, no ale wracam z powrotem. Nadrobiłam wszystkie zaległości i mogę zabrać się za komentarz.
    Blog, jak i opowiadanie od razu przypadły mi do gustu, gdyż jestem wielką fanką Pamiętników Wampirów. Na początek, zwracaj uwagę na literówki, błędy ortograficzne i przecinki, przed "że" i "który - nie ważne w jakiej formie" dajemy zawsze przecinek. Wiem, wiem czepiam się, ale zawsze takie rzeczy rzucają mi się w oczy, taka już jestem. Dlatego przed dodaniem sprawdzaj tekst minimum dwa razy. No i jeszcze te gify w tekście, och strasznie mnie one denerwują, czytam, a coś się obok rusza, to na prawdę irytujące ._.
    A teraz tak ogólniej. Troszkę za dużo opisów, ale są tak ciekawe, że to mogę Ci wybaczyć. Swoją drogą zawsze byłam za tym by Rebekah była z Matt'em, a Stefan z Katherine, natomiast Damon tylko i wyłącznie z Eleną Dlatego irytował mnie fakt, iż Stefan jest z Rebeką, no ale w końcu do ślubu nie doszło, przynajmniej na razie, chociaż ja i tak mam nadzieję, że do niego nigdy nie dojdzie. Co do Damona, wydaje mi się za mało arogancki i zbyt milczący, normalnie zawsze jest go wszędzie pełno i buzia mu się nie zamyka od ciętych uwag. Hm, pomysł od początku był bardzo ciekawy, co sprawiło, że zaczęłam czytać i nim się obejrzałam, a tu już koniec ;c Popracuj jeszcze nad tymi błędami, a będzie perfekcyjnie. Wkurza mnie jedynie Bonnie, nie lubię jej ani w serialu, ani w książce, więc raczej to się nie zmieni. No, a Elena, chociaż w serialu nawet ją lubię, w twoim opowiadaniu również zaczęła mnie irytować, od razu naskoczyła wtedy na Katherine, do której zawsze czułam pewną nić sympatii.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać.
    Obserwuję i życzę miłej końcówki wakacji.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och zapomniałam dodać, że szablon piękny, a muzyka idealnie pasuje *-*
      Zapraszam przy okazji do mnie ;3
      http://archangel-and-angel.blogspot.com/

      Usuń