środa, 16 lipca 2014

Rozdział 7- Ciała

   Najszybciej jak mogli dotarli na miejsce w którym leżały ich ciała. Dzięki bogu, jeszcze nikt ich nie znalazł i leżały w nienaruszonym stanie. Kiedy Katherine zobaczyła swoje nieruchome, blade ciało leżące bez ruchu na ściółce leśnej, zebrało jej się na wymioty. To tak jakby patrzyła na swoje martwe ciało. Boże, co się stało? Zastanawiała się czy jej winą jest to co się dzieje. Przecież równie dobrze mogli pokutować za jej grzechy czy za grzechy Rebeki, których z pewnością było więcej. Ale musiała przyznać, że fryzurę miała świetna. W końcu to ślub Stefana, więc trochę się postarała. No i co teraz ? Myślała. To, że odnaleźli ciała, jeszcze nic nie znaczyło. Przecież musieli coś z nimi zrobić. Pytanie brzmiało: Tylko co?
   -No Wikipedio, może nam powiesz co mamy teraz zrobić?- zapytała zgryźliwie Rebekah patrząc w moją stronę.
   - A skąd ja mam to wiedzieć?- odpowiedziałam i teatralnie rozłożyłam ręce ku niebu.
   -Myślałam, że ty wszystko wiesz- powiedziała znów robiąc ten swój charakterystyczny gest, czyli krzyżując ręce na piersiach.
   - Własnie dlatego blondynki nie powinny myśleć- odpyskowałem pierwszej na co ta zmroziła mnie wzrokiem.
   - Może byście się łaskawie uspokoiły?!- wybuchł niespodziewanie Stefan.- Cały czas się kłócicie!
   - Fakt, sorry- odpowiedziałam do Stefana. 
   - To może pomyślmy co mamy robić?- zapytał Damon usadowiony pod jednym z drzew.
   - Fakt, tylko, że my nie możemy nic zrobić!- warknęła Rebekah. Katherine zaczynała porządnie jej nie znosić. Była najbardziej konfliktowa w całej grupie.
   - Teraz muszę zgodzić się z Rebeką. Nie możemy nic zrobić. Jesteśmy w końcu bezcieleśni- odpowiedziała Katherine.
   - To może po prostu usiądźmy i zacznijmy myśleć nad jakimiś sposobami na ukrycie tych...- tu Stefan się zaciął- ciał.
   - Dobry pomysł- odparła Katherine i usiadała obok Damona pod drzewem i oparła głowę o korę. To, że usiadła obok Damona nie było zamierzone. To się stało impulsywnie. Szczerze mówiąc, to wolała trzymać się od niego z daleka od pamiętnej rozmowy w domu Stefana w Rio. Damon spojrzał tylko dziwnie na wampirzyce i wrócił do rozmyślania. Sama Kath jednak starała się, a może nie tyle starała co samo jej to wychodziło, myśleć o wszystkim oprócz o sposobie schronienia ciał. Jej myśli nie krążyły jakoś przy tym temacie. Myślała o Stefanie i o Damonie, oraz o pięknych wspólnie spędzonych latach. Może rzeczywiście źle postąpiła wobec Damona? Ale przecież chciał być wampirem. Chciał, bo pragnął być z tobą- odezwał się cichy głosik podświadomości. Dobra, niech będzie, zachowałam się jak świnia. Wystarczy?- wykłócała się z podświadomością. Właściwie myślała też o Stefanie. Co jest w Rebece takiego wyjątkowego, że aż tak go zauroczyła? Wiedziała, że był z nią kiedy był jeszcze Rozpruwaczem, ale wtedy takie niegrzeczne dziewczynki były w jego typie. Teraz jest już 'dobrym' wampirem, więc co w niej takiego wyjątkowego widzi? Nie jest przecież jakaś specjalnie piękna, a przynajmniej nie ładniejsza od Katherine. Na pewno nie jest też mądrzejsza ani milsza. Może on po prostu lubi niegrzeczne dziewczynki? Mogłoby tak być gdyby nie kilka lat uganiania się za świętą Eleną. Katherine znów nie wiedziała co o tym myśleć. Może naprawdę lubi niegrzeczne dziewczynki, a z Eleną był dlatego, że tak bardzo przypominała mu Kath? A może Katherine po prostu mało wie o Elenie i święta Elena wcale nie jest taka święta? Ale koniec z Eleną. Kat nie miała zamiaru teraz myśleć o tym marnym sobowtórze Petrovy. Miała jedynie nadzieję, że kolejny sobowtór okaże się normalny. To znaczy wredny, egoistyczny lub krwiożerczy jak wszystkie z Petrovych. Ale wszystko przed nami. Elena może się jeszcze zmienić gdy któryś z Salvatore'ów postanowi przemienić ją w wampira, co niewątpliwie zrobi Damon by być z nią na zawsze. Et cetera, et cetera. Od Quetsiyah dowiedziałam się, że tak już zawsze będzie. Powstają sobowtóry Silasa i Amary, które się w sobie zakochują. Takie jest przeznaczenie. Problemem jest tylko to, że sobowtóry Silasa pojawiają się co dwa tysiące lat, a Amary co pięćset, co oznacza, że walki o Stefana będą trwać, bo na niego jednego przypadają cztery sobowtóry Petrovy.No, to Stefan może założyć harem. Pomyślała Katherine,a po chwili zdała sobie sprawę, że znów rozmyśla nad rzeczami kompletnie nie związanymi z tematem. Cholera! Po chwili zamknęła oczy i tym razem zaczęła mocno skupiać się na temacie. Co zrobić z ciałami? Co zrobić z ciałami? Co zrobić z... Hmmm ciekawe co porabia teraz Caspian? Cholera znów oderwałam się od tematu! Pluła sobie sobie w brodę z powodu swojej bezmyślności. Chwila, chwila, to nie bezmyślność tylko geniusz! No przecież! Caspian! On może nas zrozumieć. Wystarczy, że włamie się do jego snu! Caspian kiedyś na wszelki wypadek tłumaczył jej jak to się robi.
   - Eureka!- Powiedziała Kath wyskakując do góry jakby usiadła na mrowisku. Wszyscy momentalnie odwrócili głowy w jej stronę, a Kath wytłumaczyła im szybko swój pomysł. Po zakończeniu instrukcji, wszyscy mieli równie oszołomione miny. Jakby nie wierzyli, że to może się udać.
   - Jesteś pewna, że to bezpieczne?- spytał z troską w głosie Stefan.
   - Oczywiście, że nie, ale trzeba spróbować, bo jeśli z naszymi ciałami coś się stanie, to dla nas wszystkich źle się skończy- odpowiedziała, a na twarzy Rebeki wykwitł dziwny uśmieszek. Pewnie już cieszyła się na myśl, że mogę nie wyjść z tego cało, myślała Kath.
   - Dobrze, ale jak chcesz go znaleźć?- zapytał Stefan. Widać rozumiał  to, że ktoś musi się poświecić, ale po wyrazie jego twarzy zastanawiał się dlaczego to Kath się na to zgodziłam. Dlaczego? To proste, dlatego, że tylko Kath wiedziała jak włamać się komuś do snu. I żeby nie było, nie robiła tego dla żadnego z tej żałosne trójki. Robiła to dla siebie, a oni załapią się przy okazji.
   - Musze się po prostu skupić na Caspianie, ale nie w tym rzecz. Muszę to zrobić w nocy, gdy będzie spał- wyjaśniła Katherine.
   - To się rozumie samo przez się- odpowiedział Damon i spojrzał na swój zegarek.- Mam dziesiątą w nocy, więc podejrzewam, że jesli jest dorosłym wampirem, to jeszcze nie śpi?- zapytał, a ja przytaknęłam.- W takim razie Stefan z Rebeką idą odpocząć, a ja zostanę z Katherine i poczekamy jeszcze z godzinkę- powiedział, a ja zarządził tak też się stało.
   Stefan i Rebeca już dawno zasnęli wtuleni w siebie, a Kath i Damon siedzieli naprzeciwko siebie starając na siebie nie spoglądać. Rozmowa bynajmniej się nie kleiła, bo nawet się nie zaczęła.  W końcu na zegarku Damona wybiła dwunasta.
   -chyba już czas- powiedziała Kat i powoli wstała by usiąść się tak, by w całości widzieć księżyc.- Gdyby działo się ze mną coś niedobrego, obudź mnie- nakazała Damonowi, a on tylko przytaknął.
   - Katherine- usłyszała za sobą jego ściszony głos i odwróciła ku niemu głowę.- Uważaj na siebie- tym razem to wampirzyca przytaknęłam. Brunetka zamknęła oczy i zaczęła medytację. Caspian Froy, Caspian Froy, Caspian Froy- powtarzała sobie ciągle. Trochę to trwało, chyba z pół godziny, kiedy Katherine nagle poczuła silne szarpnięcie i jej dusza, czy jak można to nazwać tymczasowym ciałem, opadła na ziemię.

   Katherine dostała się do snu Caspiana. Stała w środku dużego pokoju rozświetlonego światłem lamp nocnych. Z sąsiedniego pokoju słyszała krzyki, śmiechy i rozmowy.  Rozejrzała się po śnie. Ależ tu jest burdel. pomyślała, a później przypomniała sobie, że Caspian nigdy czyścioszkiem nie był. Poplamiony dywan, po przypalane abażury lamp, pobrudzone ściany, brudne skarpety walające się po podłodze. Katherine westchnęła, cały Caspian. Spojrzała na siebie, ale ten widok też był zadziwiający. Zamiast starych ubrań miała na sobie seksowny strój króliczka Playboy'a. Boże, czy ten Caspian musi myśleć tylko  jednym?! wrzeszczała w duchu.   Starając się nie myśleć o tym wszystkim sięgnęła do stojącego na brudnym od kurzu stoliku kieliszek i wychyliła cała jego bursztynową zawartość jednym chełstem. Teraz mogę iść, powiedziała sobie i ruszyła w stronę pokoju z którego roznosiła się wrzawa. To co zobaczyła ani trochę jej nie zdziwiło, było wręcz typowe jak na tego pięknego osobnika w którego śnie się znajdowała. Pokój nie był duży. Jedyne co się w nim znajdowało to duże Jacuzzi, kanapa i stolik do kawy w pełni zapełniony kieliszkami z szampanem. Dookoła krzątały się różne dziewczęta w wieku od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat w jeszcze bardziej ociekających seksem strojach niż miała teraz na sobie Katherine.  Na środku kanapy jak pan i władca siedział nie kto inny jak Caspian w seksownym szlafroku, otaczany przez swoje 'przyjaciółki'. Katherine szybko przepchnęła się przez tłum fanek Caspiana i stanęła przed nim z bojową miną.
   - Kogo my tu mamy!- ucieszył się Caspian przeszywając ją szelmowskim spojrzeniem.- Nie przypominam sobie, żebym o tobie śnił przez te pięćdziesiąt lat, ale nie jest źle- powiedział, ale Katherine wcale nie było do śmiechu. 
   - Mamy do pogadania- powiedziała tylko i z całej siły wyciągnęła Caspiana z tłumu fanek i nie zwracając uwagi na jego podteksty wobec jej stroju, opowiedziała mu całą historię. 
   - A dlaczego miałbym ci pomóc?- zapytał unosząc lewą brew.
   - Dlatego, że gdy ty wpadłeś w to gówno, to ja ci pomogłam- odpowiedziała, krzyżując ręce na piersiach, ale od razu się wzdrygając. Ten gest za bardzo przypominał jej Rebekę.
   - Dobrze, powiedzmy, że to zrobię i co będę z tego miał?- targował się dalej wampir.
   - Moją dozgonną wdzięczność- nie dawała za wygraną Katherine. W tym momencie coś się jednak zaczęło dziać. Katherine zaczęła niknąć, a wszystko wokół niej czerniało.
   - Co się dzieje?!- krzyczała zrozpaczona.
   - wsysasz się, w moją podświadomość! Nie wydostaniesz się jesli nie przerwiesz połączenia!- odpowiedział jej również przerażony Caspian. 
   - Nie mogę! Nie mogę się wybudzić!- wrzeszczała Kath, ale było już za późno. Ogarnęła ją ciemność.

   Damon siedział na sciółce wpatrując się w Katherine, a własciwie w powłokę która po niej została. Był już nieźle zmęczony, ale wiedział, że jesli się zgłosił, to teraz musi dotrzymać obietnicy i przypilnować Kath. Mógłby zasnąć na stojąco, ale wszelkimi siłami starał się nie dopłynąć. Nagle cos zauważył. Katherine, ona zaczęła się nieznacznie poruszać. Zbagatelizował to, ale chwilę później to stało się znowu. Dostała drgawek. Damon podbiegł do niej szybko i zaczął nią potrząsać.
   - Wstawaj Katherine, wstawaj!- krzyczał. Żadnej reakcji.- Budź się!- krzyknął głosniej, ale nadal nic.- Rebekah, Stefan! Ona się nie budzi!

       







4 komentarze:

  1. wow! szczerze mówiąc wpadłam tu przez przypadek ale serio mi się tu podoba super rozdziała lece czytać inne
    ps. wpadnij do mnie http://angelinbluejean.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Okey, wpadłam tu przypadkiem. Znalazłam ten adres na jednym z katalogów, a że nie miałam czego czytać to postanowiłam zajrzeć :)
    Historia jest ciekawa, nie tuzinkowa. Ja pierwszy raz spotykam się z tym, żeby ktoś pisał o opuszczaniu ciał, aczkolwiek wizyty w snach już gdzieś znalazłam. Niemniej i tak uważam, że świetnie je tu wplotłaś i były wspaniałym pomysłem. Najbardziej mi się podobała ostatnia scena. Lubię takie momenty zawieszenia akcji, kiedy jest największe natężenie emocji ^^
    Jedyne do czego się przyczepię to, że jest mnóstwo literówek i powtórzeń. Popracuj nad tym, a będzie o wiele lepiej.
    Tak jak wspominałam, reszta jest świetna ;)

    Mam nadzieję, że ty też do mnie zajrzysz ;*
    hsdsintvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście muszę popracować nad literówkami. Dziękuję za cenne uwagi :)

      Usuń