wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 1- Zaskoczenie


  Droga z San Francisco do Rio de Janeiro w ogóle się Katherine nie dłużyła. Pod maską obojętności wampirzyca ukrywała wielkie podniecenie. Otwierają się przed nią nowe możliwości. Jest wolna i nie musi się już ukrywać! Już nie mogła się doczekać. Na początek miała w planach odnowienie starych kontaktów. Mieć przyjaciół ,a może nawet znaleźć miłość. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo nienawidziła Klausa. Przez niego nigdy nie mogła spełniać swoich marzeń. 
  Gdy doleciała do Rio bardzo dużo czasu zajęło jej znalezienie kościoła św. Anny. Przechadzała się powoli po krętych uliczkach Rio ,ale tym razem z usmiechem. Co prawda ślub miał być dopiero za tydzień ,ale ona już chciała poznać parę młodą która zaniosła jej wesołą nowinę. To już nie była ta sama Katherine. Tamta tylko niszczyła, a ta chciała wszystko naprawić. Ludzie się do niej uśmiechali ,a ona uśmiechała się do nich. Jeszcze nie wiedziała że kłopoty dopiero się zaczęły.
  Kościół św. Anny był bardzo postawnym budynkiem. Piękne duże witraże przedstawiające życie Jezusa oraz misternie rzeźbione anioły nadawały temu miejscu taki czar że Katherine zaczęła zastanawiać się nad zostaniem księdzem. W środku było zimno ,ale Katherine nie przeszkadzało to w napawaniu się pięknymi widokami. 
  - Szuka panienka czegoś?- Usłyszała za sobą ochrypły, męski głos. Katherina odwróciła się w stronę głosu. Przy ołtarzy stał tęgi ksiądz z pucołowatymi policzkami.
  - Czy to tu ma się odbyć ślub w następną sobotę?- Zapytała głupio Katherine. Nie miała punktu zaczepienia co do tego o co ma zapytać.
  - Katherine Pierce?- Zapytał ksiądz zbijając Kat z pantałyku. Skąd mógł wiedzieć jak się nazywa? Katerina zaczęła żałować decyzji o przyjechaniu tu. To wszystko było jakieś dziwne. I wtedy sobie coś uświadomiła. Przecież to może być pułapka zastawiona przez Klausa! Jak mogła o tym nie pomyśleć?! Klęła w myślach na swoją głupotę. Jakim cudem po pięciuset lat uciekania aż tak straciła wyczucie przez jeden dzień?! Uspokoiła się i zakryła uczucia pod pokerową maską. Możliwe że ten ksiądz jest w zmowie z Klausem. Lepiej nie pokazywać że coś wyczuła. Powoli odwróciła się na pięcie i wyszła z kościoła.
  - Państwo młodzi oczekują Pani na Levelia Street 16 i mają wielką nadzieję że się Pani zjawi!- Krzyknął za nią ksiądz. Katrina bez słowa wyszła z kościoła i pokierowała się do najbliższego parku.
Usiadła na najbliższą ławkę i schowała twarz w dłoniach. Zastanawiała się co teraz zrobić. Była zrozpaczona. Klaus już zapewne wie że jest w Rio i nie było sensu już uciekać. Oczywiście nie było pewne że to Klaus i że wiadomość była fałszywa ,ale Katerina własnie tak czuła. Nie było już teraz ucieczki. Nigdy nie wyobrażała sobie że umrze akurat w taki sposób. Ale z drugiej strony, jaki sens ma ciągłe uciekanie? Żaden ,ale niestety przy życiu trzyma ją tylko fakt że Klaus tak po prostu by jej nie zabił. Najpierw by się nad nią poznęcał. ca mam teraz zrobić? Myślała Katherine. Tym razem nie uda jej się umknąć. Zbyt długo zbywała Klausa. Postanowiła porządnie zastanowić się nad swoim życiem. Pierwsze co nasunęło jej się na myśl to jej córka. Jest ,a właściwie była matką ,a nawet nie poznała swojej córki. Prawdopodobnie jej własne dziecko leży już od jakichś czterystu lat w grobie z przeświadczeniem że nigdy nie poznało matki. Gdyby tylko mogła cofnąć czas zrobiłaby wszystko by odzyskać wtedy córkę.Ale nie mogła. Zabrali ją i już nigdy nie oddali. Dalej pierwsze spotkanie z Klausem. Wydawał się wtedy takim czarującym szlachcicem. W każdym razie nie wyglądał na psychopatycznego wampira który ma zamiar ją zabić by tworzyć inne hybrydy. Następnie gdy dzięki pomocy Trevora zdołała się powiesić. Katherine zaśmiała się pod nosem. To nie brzmiało zbyt logicznie. Wreszcie 1864 rok i przyjazd do Mystic Falls. Nie wiedziała jak jej życie się tam zmieni. Poznała tam Stefana. I Damona ,ale Damon nie był aż tak ważny. To Stefana kochała. Tylko jego. Młodszy Salvatore na zawsze znalazł sobie miejsce w jej sercu. Co do Damona sama nie wiedziała dlaczego to zaczęła. Wtedy była wredną suką pragnącą się zabawić. Teraz też jest suką ,ale odkąd odkryła jak silnym uczuciem darzy Stefana zaczęła się przynajmniej trochę bardziej przejmować uczuciami innych. Damon nigdy nie był dla niej ważny. I jak się okazało później to własnie Damon przez 120 lat próbował znaleźć sposób wy wyciągnąć ją z krypty w której myślał że jest wtedy kiedy Stefan wbijał jej nóż w serce oprowadzając się najpierw z tą głupią Pierwotną  Rebeką ,a później z jej sobowtórem Eleną. Ale iść nie mogła poradzić na to że kocha Stefana ,a nie Damona. Chociaż jak się niedawno okazało Damon także wbił jej kołek w serce spotykając się teraz z Eleną. Obaj o niej zapomnieli. Jakby nigdy nie było jej w ich życiu. No i została jeszcze Elena. Najgłupsza i najbardziej fałszywa suka jaką widziała Katherine. Nie dość że zabrała jej Stefana to jeszcze później bezlitośnie rzuciła go dla Damona. Kat chciałby chociaż żeby Stefan był szczęśliwy ,ale gdy patrzyła jak cierpiał po tym jak Elena odeszła do jego brata miała szczerą chęć ją zabić. Szkoda tylko że wiedziała że tym tylko pogorszyła by sytuację Stefana i przy okazji naraziłaby się na odwet ze strony obu Salvatore'ów. Po powtórnym dokładnym przemyśleniu wszystkich swoich losów postanowiła że nie warto tego dłużej ciągnąć. Jeśli to pułapka Klausa to trzeba wejść w nią z podniesioną głową. Mam dość uciekania! Powtarzała sobie Katrina. Jeśli przeżyję pojadę do Bułgarii. Obiecała sobie w duchu i pokierowała się do Levelia Street. Akurat wiedziała gdzie jest ta ulica ,bo kilkadziesiąt lat temu wybrała się do Rio. Droga która powinna się dłużyć była okropnie krótka. Dom pod szesnastką był dużym domem pomalowanym pomarańczową farbą z czarnymi barierkami. Pomiędzy barierkami i przy ścianach rosły piękne krzewy winogron i inne rośliny. Piękne duże okna wychodziły na ocean i ukazywały zwiewne białe zasłony. Zamiast dachu dom miał obszerny taras z kilkoma leżakami stoliczkiem do kawy i jacuzzi. Nieźle się urządził. Pomyślała Kath. Wampirzyca wzięła głęboki oddech i podeszła do drzwi. Z trzęsącymi się dłońmi nacisnęła dzwonek. Czekała i czekała. W przeciwieństwie do drogi czekanie przed drzwiami straszliwie się dłużyło. Nagle drzwi otworzyły się ,ale nie stał w nich Klaus. Stali w nich Rebekah i Stefan z usmiechem patrzący na Kat. Bułgarka kompletnie nie wiedziała co się dzieje.
  - Rebekah? Stefan?- Spytała cichym i niewyraźnym głosem. Była w sporym szoku że za drzwiami nie stoi Niklaus.
 - Katherine! Zjawiłaś się!- Zaświergotała Bekah co jeszcze bardziej zbiło z tropu Kathy. Rebekah jest dla niej miła? dopiero teraz Katerina zaczęła kojarzyć fakty.
  - Zaraz, to wy jesteście młodą parą?- Zapytała zdziwionym tonem Petrova.
  - Tak- Odpowiedział jej Stefan. W tym momencie Kat czuła się jakby stojąc w słońcu bez pierścienia ktoś wbił w nią nasiąknięty werbeną kołek pełen kolców i jeszcze go przekręcił. Jej serce zaczęło krwawić jak oszalałe.

4 komentarze:

  1. Bieeedna Kath, nigdy nie podobał mi się paring Rebekah & Stefan. Oby nie doszło do ślubu :D. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :D I fabuła, ogólnie całokszałt <3 Jesteś świetną pisarką :*
    Zapraszam na nowy pamietnik-caroline-a.blogspot.com
    Pozdrowionka :D
    xoxo

    OdpowiedzUsuń